„Żadnej krwi – oświadczenie dla służby zdrowia!”

Zgoda pacjenta legalizuje interwencję medyczną. Jak należy postąpić, gdy pacjent odmawia zgody lub sprzeciwia się działaniom leczniczym w sytuacji zagrożenia życia?

„Żadnej krwi – oświadczenie dla służby zdrowia!”. Kartkę z tej treści oświadczeniem znaleziono przy kobiecie, która uległa poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu.

„Szefie, co robimy?” – pyta lekarz ordynatora. „Zapytajmy prawnika”. Właśnie, zapytajmy prawnika. Trzeba działać szybko, prawnik będzie wiedział. Przecież prawnik to taka wyszukiwarka – wrzucasz hasło i wyskakuje kilkadziesiąt wyników. Prawda, że proste? Jaka szkoda, że to nie ja byłem tym prawnikiem, do którego (prawdopodobnie) zwrócono się o pomoc. Sprawa precedensowa. Może następnym razem los się do mnie uśmiechnie.

Niestety, rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. Szczególnie ta „prawna”. Na styku prawa i medycyny nie brakuje zagadnień kontrowersyjnych i niejednoznacznych. Świadczy o tym chociażby to, że spora część spraw o zabarwieniu prawno-medycznym trafia do Sądu Najwyższego.

Tak było w tej sprawie.

Stan zdrowia poszkodowanej kobiety powstały na skutek urazów wymagał przetoczenia krwi oraz preparatów krwiopochodnych. Ze względu na stan jej świadomości porozumienie się nie było możliwe. Z oświadczenia znalezionego przy poszkodowanej wynikało natomiast, że „bez względu na okoliczności” kobieta nie zgadzała się na „żadną formę transfuzji krwi”, nawet gdyby w ocenie lekarza ich użycie było konieczne do ratowania zdrowia i życia. Z takim jej stanowiskiem przemawiały względy religijne.

Prawniku, co począć, jak żyć!?

Sąd podjął działanie z urzędu

Zdradzę Wam teraz sekret działania sądu z urzędu. Bez akcji nie ma reakcji. Ktoś o całym zdarzeniu musiał sąd poinformować. Mogli to być lekarze postępujący zgodnie z opinią prawnika. Mógł to być również sam dyrektor szpitala, działający samodzielnie, lub poprzez swojego prawnika. Nie jest to przy tym szczególnie istotne, niemniej wiedza to musiała w takiej czy innej formie dotrzeć do sądu.

Sąd – działając z urzędu i wbrew woli poszkodowanej kobiety – zezwolił na  wykonanie czynności medycznych obejmujących przetoczenie krwi i jej preparatów. Celem było ratowanie jej życia, a życie jest dobrem najwyższej rangi. Tak uzasadnił swoją decyzję sąd. Dla poszkodowanej ważniejsze w hierarchii jej wartości były przekonania religijne.

Sądowi się za to oberwało.

Mam prawo decydować sam o sobie – czy na pewno tak jest?

Na początku była wolność.

O wolności pisałem przy okazji omawiania przymusu szczepień ochronnych Szczepienia ochronne a prawa pacjenta – czy szczepienia ochronne godzą w wolność i nietykalność osobistą? Zachęcam do jego przeczytania, a teraz „do brzegu”.

Czy każdy z nas ma prawo decydować o samym sobie?

Prawniku, jak to jest?

Odpowiem po „prawniczemu”. To zależy. Teraz padnie moje ulubione prawnicze wyrażenie: „Co do zasady tak”, co w świecie prawa i prawników oznacza: „I tak, i nie, ale przeważnie tak”. Uwielbiam prawo!

Sądy są zgodne, że jednym z przejawów autonomii jednostki i swobody dokonywanych przez nią wyborów jest prawo do decydowania o samym sobie, w tym do wyboru metody leczenia. Refleksem tego prawa jest instytucja zgody na wykonanie zabiegu medycznego, stanowiąca jedną z przesłanek legalności czynności leczniczych.

Zgoda na wykonanie zabiegu jest jedną z przesłanek legalności czynności leczniczych. Zabieg wykonany bez zgody lub pomimo sprzeciwu pacjenta jest zabiegiem bezprawnym.

O tym kiedy zgoda uchyla bezprawność, a kiedy nie, napiszę wkrótce. Bądźcie cierpliwi. „Wiosłuj Panie, wiosłuj, do brzegu!”. Obiecuję, koniec z dygresjami. Wracamy do meritum.

Udzielenie świadczeń zdrowotnych, w tym wybór metody leczenia, należy do pacjenta. Jego zgoda na badanie lub leczenie jest – co do zasady (jak ja lubię to wyrażenie) – niezbędna. Brak zgody wyklucza interwencję medyczną. Są jednak „sytuacje szczególne”, które nie wymagają zgody, ale nie o nich jest niniejszy wpis.

Czy sąd mógł zdecydować za pacjentkę i do tego wbrew jej woli?

Kontakt z pacjentką nie był możliwy. Wymagała ona przetoczenia krwi. Stawką było jej życie. No ale co z tym oświadczeniem – „Żadnej krwi”. Zignorować, czy zastosować?

Sąd zdecydował się zignorować. Krew przetoczono. Życie zostało uratowane.

Nie zyskało to aprobaty poszkodowanej kobiety. Zakwestionowała ona zezwolenie sądu i legalność zabiegu (przetoczenia krwi). Skutecznie!

Sąd Najwyższy wskazał, że „w demokratycznym państwie prawnym wolność jest chroniona w sposób szczególny, w tym także wolność życia prywatnego oraz autonomia dokonywanych wyborów. Wolność jest także jedną z fundamentalnych zasad współczesnej doktryny praw człowieka”.

Ale jak to? Życie uratowane, pacjentka żyje, a my że niby coś nielegalnie? „Zapytajmy prawnika”.

Niestety tak – nielegalnie.

Sąd Najwyższy wprawdzie zwrócił uwagę na okoliczność, że w prawie polskim nie ma wyraźnych regulacji dotyczących oświadczeń składanych „na przyszłość” (tzw. oświadczenie pro futuro), w tym oświadczeń woli pacjenta wyrażanych na wypadek utraty przytomności, polegających na określeniu przez pacjenta (tzw. pacjenta potencjalnego) woli dotyczącej postępowania lekarza wobec niego w sytuacjach leczniczych, które mogą zaistnieć w przyszłości, niemniej gdy takie oświadczenie zostanie złożone – należy je uszanować.

Sąd Najwyższy jest za dopuszczalnością składania oświadczeń „na przyszłość” (pro futuro), które polegają na określeniu woli dotyczącej określonego postępowania, w tym leczniczego, w sytuacjach, które mogą wystąpić w przyszłości.

Zasada poszanowania autonomii pacjenta nakazuje respektowanie jego woli, niezależnie od motywów (konfesyjnych, ideologicznych, zdrowotnych itp.), dlatego też – jak wyraźnie podkreśla to Sąd Najwyższy –  należy przyjąć, że brak zgody pacjenta na określony zabieg (rodzaj zabiegów) jest dla lekarza wiążący i znosi odpowiedzialność karną lub cywilną, natomiast w wypadku wykonania zabiegu – delegalizuje go.

Sprzeciw pacjenta powinien być uwzględniany w szczególności wtedy, gdy został uzewnętrzniony w sposób wyraźny i jednoznaczny, ze świadomością dokonanego wyboru i przyjętych preferencji, zwłaszcza gdy związek czasowy między oświadczeniem a zabiegiem jest dostatecznie ścisły.

Sąd nie miał wobec powyższego prawa zdecydować za pacjentkę, wbrew jej wyraźnej woli wynikającej z oświadczenia.

Podsumowanie – wiążący charakter oświadczenia pro futuro

Sąd Najwyższy w konkluzji swoich rozważań podniósł, że prawo nie nakazuje pacjentowi poddawać się interwencji medycznej, a lekarzowi pokonywać oporu pacjenta albo przez wykonywanie czynności, na które zgody nie wyraził lub którym się sprzeciwił, albo przez występowanie do sądu, aby taki sprzeciw pozbawić mocy.

Zdaniem Sądu Najwyższego „powszechnie” przyjmuje się, że oświadczenie osoby pełnoletniej i zdolnej w pełni do czynności prawnych, musi być respektowane, a lekarze powinni być przygotowani na stosowanie alternatywnych metod leczenia. Decyzja pacjenta może być – w ocenie lekarza – niesłuszna, niemniej zasada poszanowania jego woli, wpisana także w deontologię zawodu lekarza, nakazuje ją uszanować.

Oświadczenie pacjenta wyrażone na wypadek utraty przytomności, określające wolę dotyczącą postępowania lekarza w stosunku do niego w sytuacjach leczniczych, które mogą zaistnieć w przyszłości, jest dla lekarza – jeżeli zostało złożone w sposób wyraźny, jednoznaczny i nie budzi innych wątpliwości – wiążące.

Trudne zadanie lekarza

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie „jeżeli”. Stanowisko Sądu Najwyższego przewiduje kilka takich „jeżeli”.

Po pierwsze, oświadczenie woli (m.in. brak zgody, sprzeciw) ma być uzewnętrznione w sposób wyraźny i jednoznaczny.

Po drugie, oświadczenie woli ma być uzewnętrznione ze świadomością dokonanego wyboru i przyjętych preferencji.

Po trzecie, związek czasowy między oświadczeniem a zabiegiem powinien być dostatecznie ścisły.

Po czwarte, oświadczenie nie może budzić „innych” wątpliwości.

Kto będzie oceniał oświadczenie pacjenta?

Tak – Ty lekarzu! Na Ciebie spadnie ten ciężar. Niestety.

„Szefie, co robimy?” – pyta lekarz ordynatora. „Zapytajmy prawnika”. A prawnik na to – pomogę, jak zawsze. W granicach moich kompetencji.

Dziękuję za uwagę! Zachęcam do komentowania oraz wskazywania tematów, o których chcielibyście przeczytać.

Zdjęcia dzięki uprzejmości sabinurce na http://www.pixabay.com

Autor: Mec. Maciej Nowakowski

Radca prawny, specjalizujący się w sprawach o błędy medyczne, w tym zakażenia szpitalne, pełnomocnik szpitali i osób poszkodowanych.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: