(Nie)zerwane ścięgno Achillesa

Ankieta dobiegła końca. 62% osób opowiedziało się za tym, aby w opisanej przeze mnie sytuacji przyznać pacjentce odszkodowanie (zadośćuczynienie). Tym samym 38% osób uznało, że pacjentce nic się nie należy. Kto miał rację? Powiem wkrótce. A teraz zachęcam do przeczytania wpisu. Pokażę w nim krok po kroku co się dzieje gdy pacjent uważa, że doszło do błędu, i jest zdeterminowany dochodzić odszkodowania (zadośćuczynienia) od placówki medycznej.

Co się właściwie wydarzyło? – jak mógłby wyglądać stan faktyczny, gdyby sprawa trafiła do sądu

Podczas meczu koszykówki jedna z zawodniczek doznała kontuzji lewej stopy (okolice ścięgna Achillesa). Kontuzjowana zawodnicza została przetransportowana do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR) pobliskiego szpitala.

Pacjentką zajął się chirurg dziecięcy. Zlecił badanie RTG, które nie wykazało zmian urazowych kostnych stawu skokowego. W badaniu przedmiotowym nie stwierdził cech uszkodzenia ścięgna Achillesa. Zaznaczył nadto, że ruchy w stawie skokowym były pełne. Nogę unieruchomił w szynie Kramera oraz zalecił kontrolę w Poradni Ortopedycznej za dwa dni. Pacjentka opuściła SOR i udała się do domu.

Noga bardzo bolała. Pacjentka, zaniepokojona stanem stopy i silnym bólem, jeszcze tego samego dnia wieczorem udała się do innego szpitala. Tym razem (inny lekarz w innym szpitalu, chirurg ogólny) stwierdził w badaniu palpacyjnym (badaniu dotykiem) ubytek ścięgna Achillesa i – po przeprowadzeniu testu Thompsona – rozpoznał rozerwanie ścięgna Achillesa lewego.

Pacjentka w trybie pilnym skierowana została na Oddział Chirurgii celem niezwłocznego wykonania zabiegu operacyjnego polegającego na zszyciu rozerwanego ścięgna. Zabieg chirurgiczny został wykonany w nocy. Operacja się udała. Przebieg pooperacyjny był prawidłowy. Pacjentka w drugiej dobie po operacji została wypisana do domu, z zaleceniami.

Obecnie pacjentka praktycznie nie odczuwa skutków kontuzji.

Tak właśnie mógłby wyglądać stan faktyczny ustalony przez sąd, gdyby doszło do sprawy sądowej. Mrozi krew w żyłach? Chyba jednak nie, aczkolwiek daje do myślenia.

Uszkodzenie ciała i rozstrój zdrowia, a naruszenie praw pacjenta – podstawa prawna

Na wstępie wyjaśnię, ponieważ ma to znaczenie dla oceny opisywanej sprawy, że roszczenia cywilne przeciwko placówce medycznej mają, co do zasady, dwie podstawy prawne. Nie wiem, czy o tym wiesz. Nie jest to wiedza powszechna. Dlatego proszę Ciebie o uwagę.

Artykuł 444 § 1 kodeksu cywilnego dotyczy sytuacji, w której wskutek błędu medycznego (błędu w sztuce lekarskiej) doszło do uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia.

Artykuł 4 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta dotyczy sytuacji, gdy błąd medyczny (błąd w sztuce lekarskiej) nie doprowadził do uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia, ale skutkował naruszeniem prawa pacjenta (np. do świadczeń zdrowotnych odpowiadających wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej).

Każdy ze wskazanych wyżej przepisów stanowi samodzielną podstawę do domagania się odszkodowania (zadośćuczynienia), w sytuacji gdy doszło do błędu medycznego (błędu w sztuce lekarskiej).

Pacjent poszkodowany wskutek błędu medycznego (błędu w sztuce lekarskiej) może zgłosić roszczenia do placówki medycznej w oparciu o kodeks cywilny lub ustawę o prawach pacjenta, jak również z obu tych podstaw jednocześnie.

A teraz najważniejsze – jak zastosować wskazane wyżej przepisy? Ja wiem i zaraz to Tobie powiem.

Subsumcja – że co?

Stosowanie prawa jest kwintesencją bycia prawnikiem, bez względu na to, czy jesteś radcą prawnym, adwokatem, sędzią czy innym zawodem prawniczym.

W uproszczeniu, stosowanie prawa przeze mnie (i każdego prawnika) polega na tym, że, po pierwsze, ustalam stan faktyczny sprawy (patrz wyżej: „Co się w sprawie wydarzyło? – jak mógłby wyglądać stan faktyczny sprawy”), w oparciu o dowody, które posiadam, po drugie, odnajduję właściwą podstawę prawną i poddaję ją interpretacji, tj. zastanawiam się co oznaczają użyte w przepisie zwroty, jak „poszkodowany”, czy „uszkodzenie ciała” (patrz wyżej: „Podstawa prawna”), i wreszcie po trzecie (co jest ukoronowaniem poprzednich etapów, swoistą wisienką na torcie) – dokonuję subsumcji, czyli po prostu „podstawiam” ustalony stan faktyczny do podstawy prawnej i wyciągam wnioski. Tyle w teorii, a jak to wygląda w praktyce – patrz dalej.

Opinia lekarska – wiadomości specjalne „obce” dla prawnika

Często jest tak, że prawidłowe ustalenie stanu faktycznego sprawy wymaga odwołania się do wiadomości specjalnych, które dla prawnika są czymś obcym. Zapewniam Ciebie, że czytam sporo o medycynie, szczególnie dla potrzeb konkretnej sprawy, ale z każdą kolejną książką czy artykułem branżowym… wiem, że nic nie wiem. Podziwiam lekarzy, ponieważ ogrom informacji jaki muszą przyswoić, aby skutecznie leczyć, robi wrażenie.

Specyfika spraw medycznych polega na tym, że bez opinii lekarskiej „ani rusz”. Nie pozostaje mi wtedy nic innego, jak zawołanie o pomoc. W medycznych sprawach sądowych specjalistą jest biegły, a dowodem opinia biegłego. Jego opinia w sprawie jest bardzo ważna.

Co na to lekarz?

W sprawie, którą opisuję, wypowiedział się lekarz ortopeda. Na pytanie: „Czy udzielono świadczeń medycznych zgodnie ze stanem aktualnej wiedzy medycznej?” odpowiedział zdecydowanie: „Nie”.

Uzasadniając stanowisko wskazał na popełnione błędy, które polegały na nieprzeprowadzeniu właściwego badania fizykalnego, co skutkowało nierozpoznaniem zerwania ścięgna Achillesa, oraz na unieruchomieniu stawu skokowego w szynie Kramera z jednoczesnym zaleceniem pozostawienia w niej kończyny przez dwa dni.

W sprawie popełniono zatem błąd medyczny.

Błąd miał charakter błędu diagnostycznego, który doprowadził do niepodjęcia leczenia operacyjnego zerwanego ścięgna Achillesa, które jest jedynym sposobem leczenia tego urazu (opinia lekarza). Błędu dopuścił się lekarz SOR podczas pierwszej wizyty. Błąd praktycznie nie wydłużył czasu leczenia ponieważ opóźnił przeprowadzenie zabiegu zaledwie o kilka godzin, co nie miało większego znaczenia.

W związku z błędem nie doszło ani do powstania, ani do zwiększenia zakresu doznanego przez pacjentkę uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia (wskutek urazu). Błąd nie skutkował również zwiększeniem rozmiarów krzywdy, której doznała pacjentka z powodu kontuzji (bardzo bolało).

Błąd był, ale nie wywołał negatywnych następstw. Jak sądzisz – należy się wtedy odszkodowanie (zadośćuczynienie)? O tym już wkrótce. Pozostań ze mną.

Wynik subsumcji – czy pacjentce należy się odszkodowanie?

Dla stwierdzenia obowiązku naprawienia szkody na podstawie art. 444 § 1 kodeksu cywilnego to zdecydowanie za mało. Nie ma uszczerbku na zdrowiu – nie ma odszkodowania. Sprawa prosta.

Odszkodowanie (zadośćuczynienie) byłoby wtedy, gdyby pacjentka nie zachowała czujności i nie udała się tego samego dnia do drugiego szpitala, a uczyniłaby to, załóżmy, za dwa tygodnie. Kilkugodzinne opóźnienie w leczeniu zerwanego ścięgna Achillesa nie miało wpływu na proces leczenia, natomiast na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że dwutygodniowe opóźnienie taki wpływ by miało. Dodatkowo wyobrażam sobie ten ból i dyskomfort przez dwa tygodnie. Dwutygodniowe opóźnienie mogłoby również zdecydowanie pogorszyć rokowania co do szybkiego powrotu do zdrowia sprzed kontuzji. Słowem: kiepsko.

Czy sprawa wygląda inaczej z perspektywy art. 4 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta…?

Tak, zdecydowanie. Tutaj mamy całkowicie „inny świat”. On rządzi się własnymi prawami.

Dla stwierdzenia obowiązku zapłaty odszkodowania (a w zasadzie wyłącznie zadośćuczynienia) wystarczy stwierdzenie zawinionego naruszenia praw pacjenta. Nie jest konieczne stwierdzenie, że wskutek naruszenia prawa pacjenta doszło do „uszkodzenia ciała” lub „rozstroju zdrowia”. Wystarczy naruszenie jednego z praw pacjenta. I tyle. Zaskoczony? Wyobrażam sobie, że tak.

W opisanym stanie faktycznym właśnie do takowego doszło (tak uznał lekarz w opinii lekarskiej). Naruszono prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnej wiedzy medycznej.

Zerwane ścięgno Achillesa wymaga leczenia operacyjnego.

Pacjentka przychodząc na SOR z urazem stopy miała prawo oczekiwać, że zostanie zbadana wnikliwie, prawidłowo i zgodnie z zasadami wiedzy medycznej. Lekarz popełniając błąd, a mówiąc precyzyjnie „udzielając świadczeń zdrowotnych nieodpowiadających aktualnej wiedzy medycznej” – narusza prawo pacjenta do właściwej opieki medycznej.

Nierozpoznanie przez lekarza dyżurnego SOR zerwanego ścięgna Achillesa u naszej kontuzjowanej zawodniczki było skutkiem nieprawidłowo przeprowadzonego badania przedmiotowego (badania fizykalnego). O znaczeniu tego badania pisałem tutaj CASE STUDY #7: Lekarzu pamiętaj – „od czubka głowy po stopy”. Doszło do klasycznego błędu w diagnozie, który skutkował opóźnieniem (nieznacznym) we wdrożeniu leczenia właściwego (leczenia operacyjnego zerwanego ścięgna Achillesa). Brak uszkodzenia ciała lub rozstroju na zdrowiu nie przekreśla w żaden sposób odszkodowania.

W tych konkretnych okolicznościach naruszenie prawa kontuzjowanej zawodniczki do zgodnego z wiedzą medyczną zdiagnozowania zerwanego ścięgna Achillesa było spowodowane wadliwą diagnostyką, niezgodną z wiedzą medyczną, do tego było postepowaniem zawinionym, które wywołało u pacjentki krzywdę, będącą szczególnego rodzaju postacią szkody – szkodą niematerialną.

W sprawie pacjentce przyznano zadośćuczynienie. Rację miało 62% osób spośród 124 czterech, które oddało głos.

Dziękuję za uwagę! Zachęcam do komentowania oraz wskazywania tematów, o których chcielibyście przeczytać.

Zdjęcia dzięki uprzejmości http://www.pixabay.com