Budzimy Patrycję! Wspieramy aktywnie jej rehabilitację

28 września 2018 r., piątek, zwykły dzień, początek weekendu. Nic nie wskazywało na to, że dzień ten zakończy się w taki właśnie sposób. Dzwoni telefon. Spoglądam. Tata Patrycji. Odbieram… milknę. Następne, co utkwiło w mojej pamięci, to SOR szpitala w Szczecinie. Przyjeżdża karetka. Niby spokój. Ale to tylko pozory. Jest nerwowo. Nie wiemy, co się stało. Jaki jest stan Patrycji. Lekarze dawkują informacje. Nie jest dobrze. Jest źle! Bardzo źle. Patrycja walczy o życie. Dalej OIOM. W końcu dobre informacje. Patrycja zaczęła oddychać samodzielnie. Respirator nie jest już potrzebny. Patrycja wychodzi ze szpitala. Tafia do domu, a następnie do wyspecjalizowanego ośrodka dla osób w śpiączce. Rehabilitacja trwa do dzisiaj. To już prawie 4 lata. Wierzymy, że Patrycja wróci do dawnego życia. Postanowiłem aktywnie włączyć się w zbieranie funduszy dla Patrycji. Wpłaty można dokonywać pod adresem: https://zrzutka.pl/budzimy-patrycje. Pozyskane środki zostaną przeznaczone na opłacenie turnusów w specjalistycznych ośrodkach neurorehabilitacji. Każdy taki pobyt niesie za sobą istotny postęp dla Patrycji i jej stanu zdrowia.

Dzień, który zmienił wszystko

29 września 2018 r. wywrócił życie Patrycji i jej Rodziny do góry nogami. Od tego dnia nic nie jest takie, jak dawniej. Patrycja miała wypadek samochodowy. Samochód, którym kierowała inna osoba, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo, od strony pasażera. Na miejscu szybko zjawiła się straż pożarna i pogotowie. Rozpoczęła się walka o życie Patrycji, która trwała prawie 3 miesiące. Patrycja tę walkę wygrała, niemniej od czasu wypadku pozostaje w śpiączce. Zakres doznanych obrażeń był ogromny. Każdy dzień specjalistycznej rehabilitacji przybliża Patrycję do pełni sił i normalnego życia.

Marzenia, plany… walka o życie, o pierwszy samodzielny oddech, o powrót do zdrowia

Patrycja w chwili wypadku miała 19 lat. Wypadek zdarzył się w klasie maturalnej. Dalej na horyzoncie były studia. Patrycja miała przed sobą całe życie, ambitne plany, piękne marzenia. Ich miejsce zastąpiło jedno – aby się obudzić! Stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Ponownie móc rozmawiać z bliskimi, śmiać się nimi, żartować. Aby było po prostu jak dawniej. Normalnie. Rodzina Patrycji wierzy, że jest to możliwe. Wierzy w to również Patrycja. Koszt rehabilitacji jest znaczny. Pieniądze zebrane w ramach zrzutki przeznaczone zostaną na opłacenie turnusów w specjalistycznych ośrodkach neurorehabilitacji. Każdy taki pobyt niesie za sobą istotny postęp dla Patrycji i jej stanu zdrowia.

Sukces lekarzy i duży krok naprzód

W drugiej połowie 2021 r. przeprowadzono u Patrycji dwa zabiegi neurochirurgiczne. W trakcie każdego z nich wykonano operację polegającą na plastyce kości czaszki (uzupełnieniu ubytku kości czaszki). Patrycja wskutek wypadku doznała rozległego urazu wielonarządowego. Konieczna była obustronna kraniektomia odbarczająca, której skutkiem był znaczny ubytek kości czaszki. W trakcie pierwszego zabiegu uzupełniono stronę lewą, a drugiego – prawą. Głównym celem tych zabiegów było wsparcie procesu rehabilitacji. Pierwsze efekty są dostrzegalne. Osoby opiekujące się Patrycją są pozytywnie zaskoczone jej postępami. Wszyscy czekamy na ten dzień, w którym nastąpi przełom. A wszystko wskazuje na to, że prędzej, czy później, dzień ten nastąpi. Liczymy na to, że prędzej.

Prosimy o wsparcie, aby możliwe było systematyczne uczestnictwo Patrycji w turnusach rehabilitacyjnych. Za każdą wpłatę w imieniu Patrycji serdecznie dziękujemy.

Ojciec pacjentem w czasie porodu?

Oczywiście nie chodzi tutaj o sytuacje, w których dzielny tata, w przypływie emocji mdleje na sali porodowej. Takie również się zdarzają, ale nie o tym będzie niniejszy wpis. W jednym z ostatnich wyroków Sąd Najwyższy zastanawiał się, czy ojciec dziecka, będąc obecnym przy jego porodzie, może być uznany za pacjenta w rozumieniu ustawy o prawach pacjenta. Zagadnienie to było o tyle istotne, że przesądzało o możliwości dochodzenia przez ojca roszczenia związanego z naruszeniem praw pacjenta. Zachęcam do lektury.

Tło sprawy

Powódka zaszła w ciążę. W jej trakcie była pod opieką pozwanego szpitala. Lekarz zatrudniony w szpitalu wykonał 3 badania USG rozwoju płodu i nie stwierdził podczas żadnego z nich, aby płód był uszkodzony. Wyrażane wobec powódki i jej męża opinie były pozytywne. Poród odbył się drogami natury. Ojciec był obecny przy porodzie. Zaraz po urodzeniu stwierdzono u dziecka wadę rozwojową – wrodzony brak lewego przedramienia z zachowaną obręczą barkową. Powódkę wraz z synem wypisano wkrótce ze szpitala.

Podjęte w sprawie kroki

Rodzice, uznając, że stała im się krzywda, wystąpili do szpitala oraz do ubezpieczyciela o wypłacenie im po 100.000 zł (łącznie 200.000 zł). Spotkali się jednak z odmową.

W wyniku postępowania sądowego stwierdzono winę szpitala w postaci rażącego niedbalstwa polegającego na niepoinformowaniu powodów o wadzie wrodzonej płodu i przez to pozbawiło ich możliwości z właściwej do sytuacji, gwarantowanej prawem pomocy medycznej i psychologicznej. Rodzice przeżyli szok, tym większy, że byli zapewniani braku wad płodu.

Sąd I instancji zasądził na rzecz każdego z powodów kwotę 40.000 zł (łącznie 80.000 zł z 200.000 zł, których się domagali). Sąd ten ustalił, że wyniki badania USG zostały odczytane przez nieprawidłowo. Lekarz nie dostrzegł wady rozwojowej płodu.

Wskutek apelacji Sąd II instancji zmienił wyrok w ten sposób, że kwotę zadośćuczynienia zasądzoną na rzecz matki obniżył do kwoty 20.000 zł, natomiast powództwo ojca oddalił w całości. Sąd uznał, że zadośćuczynienie w kwocie 40.000 zł były nadmierne. Powództwo ojca dziecka zostało natomiast oddalone w całości z tego powodu, że pokrzywdzonym na podstawie ustawy o prawach pacjenta może być – zdaniem tego Sądu – wyłącznie pacjent, a była nim tylko matka dziecka.

W sprawie złożono skargę kasacyjną, którą Sąd Najwyższy przyjął do rozpoznania.

Sporne zagadnienie

Pierwszym zagadnieniem wymagającym rozstrzygnięcia była legitymacja czynna ojca niepełnosprawnego dziecka do wystąpienia z roszczeniem o zadośćuczynienie za naruszenie praw pacjenta. Sąd Najwyższy miał odpowiedzieć na pytanie, czy ojciec dziecka może być uznany za pacjenta na podstawie ustawy o prawach pacjenta. Drugim wysokość należnego zadośćuczynienia.

Stanowisko Sądu Najwyższego

W ocenie Sądu Najwyższego ojciec dziecka, gdy jest obecny przy porodzie, staje się pacjentem w zakresie, w jakim jest to naturalnie możliwe. Świadczenia zdrowotne, które dotyczą oddzielnie matki dziecka i samego dziecka w okresie ciąży, porodu i po porodzie, w tym zakresie w jakim odnoszą się najpierw do prawidłowego rozwoju płodu, a następnie do szczęśliwego urodzenia dziecka są świadczeniami również wobec ojca. Ojciec ma takie samo prawo do informacji o stanie płodu, a następnie dziecka, jak jego matka. W sytuacji nieudzielenia mu informacji o stanie zdrowotnym mającego się urodzić dziecka dochodzi do naruszenie jego prawa do informacji o stanie zdrowia. W takich okolicznościach ojciec dziecka powinien być uważany za pacjenta.

W świetle powyższego, w omawianym wyroku skład sędziowski opowiedział się za szerokim rozumiem terminu „pacjent” na gruncie ustawy o prawach pacjenta.

Powód (ojciec) miał prawo wystąpić z roszczeniem o zadośćuczynienie.

Wysokość zadośćuczynienia

Sąd Najwyższy przypomniał, że kwestia wysokości zadośćuczynienia jest zawsze wynikiem oceny składu orzekającego i należy do uprawnień sądu rozpoznającego konkretną sprawę. Przyznawane kwoty nie powinny być symboliczne.

Sąd Najwyższy przywrócił zadośćuczynienie do kwoty pierwotnie zasądzonej przez Sąd I instancji, to jest do kwoty 40.000 zł, uznając ją za odpowiednią do rozmiaru krzywdy. W takiej samej wysokość zadośćuczynienie otrzymał ojciec dziecka.

Dziękuję za Was czas i uwagę.

Autor zdjęcia: PublicDomainPictures / Pixabay.com

Źródło: wyrok Sądu Najwyższego z dnia 27 listopada 2019 r., II CSK 491/18 [www.sn.pl (Baza orzeczeń)]

Szczęśliwego Nowego Roku 2020

Tup, tup, tup… słyszycie? To Nowy Rok się zbliża, konsekwentnie kroczy, nie spieszy się, przecież i tak zdąży na czas.

Życzę Wam, aby nadchodzący Nowy Rok 2020 był dla Was wyjątkowo spokojny, beztroski, słowem „lekki”, abyście znaleźli w nim czas na prawdziwe uczucia i emocje, w gronie rodziny, przyjaciół, znajomych i innych osób Wam bliskich, aby wszelkie przeciwności Was omijały, a gdy nie ominą, abyście znaleźli w sobie siłę, a w bliskich wsparcie. Tego życzę Wam w nadchodzącym roku!

PATOGEN ALARMOWY!!! – co to właściwie jest?

Wzrastająca oporność bakterii na antybiotyki jest bardzo poważnym problemem współczesnej medycyny. Problem ten dotyczy również Polski. Nie o tym jednak będzie niniejszy wpis. Zamierzam poświęcić go na wyjaśnienie pewnego pojęcia, które możesz spotkać w swojej Karcie informacyjnej leczenia szpitalnego (potocznie zwanej „wypisem ze szpitala”). Możesz, ale nie musisz. Nie zawsze wizyta w szpitalu może skończyć się dla Ciebie zakażeniem i to do tego zakażeniem bakterią szpitalną. Najczęściej tak nie jest. Nie jest to jednak całkowicie wykluczone. Dodatkowo uwzględnić należy, że do szpitala co do zasady trafiają ludzie chorzy. Może się zatem okazać, że do zakażenia doszło przed hospitalizacją, a jedynie objawy ujawniły się po Twoim przyjęciu, albo z powodu tych objawów trafiłeś do szpitala. W takich okolicznościach zakażenie będzie przyczyną Twojego przyjęcia i leczenia. Zachęcam do lektury.

Biologiczny czynnik chorobotwórczy, a choroba zakaźna

Źródłem zakażenia jest biologiczny czynnik chorobotwórczy, którym mogą być bakterie, wirusy, grzyby i pasożyty (mówię o tym w pewnym uproszczeniu, nie jestem medykiem). Mają one zdolność wywoływania objawów chorobowych. Żyją w nas, na nas i w naszym otoczeniu, nie zawsze wywołując chorobę. Osobę, u której nie wywołują objawów chorobowych nazywa się „nosicielem”.

Chorobą zakaźną jest natomiast choroba wywołana przez bakterie, wirusy, grzyby i pasożyty, czyli biologiczne czynniki chorobotwórcze. Osobę, u której występują objawy kliniczne lub odchylenia od stanu prawidłowego w badaniach dodatkowych, mogące wskazywać na chorobę zakaźną, nazywa się „osobą podejrzaną o chorobę zakaźną”.

Czynnik alarmowy

Niektóre bakterie, wirusy, grzyby lub pasożyty są szczególnie zjadliwe lub oporne. Czym jest zjadliwość i oporność wyjaśnię innym razem. Właśnie te szczególnie „zjadliwe” i „oporne” bakterie, wirusy, grzyby lub pasożyty nazywane są „czynnikami alarmowymi”. Czynniki alarmowe podlegają w szpitalach szczególnemu nadzorowi, ponieważ są szczególnie niebezpieczne i trudne w leczeniu. Zakażenia szpitalne czynnikami alarmowymi są rejestrowane i raportowane organom inspekcji sanitarnej.

Czynnikami alarmowymi są szczególnie zjadliwe i oporne drobnoustroje, które wymienione zostały w załączniku nr 1 do rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie czynników alarmowych.

Lista czynników alarmowych

Listę czynników alarmowych zawiera rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie listy czynników alarmowych. Listę zawarto w załączniku nr 1 do rozporządzenia. Umieszczono na niej m.in.:

(1) gronkowiec złocisty (Staphylococcus aureus) oporny na metycylinę (MRSA) lub glikopeptydy (VISA lub VRSA) lub oksazolidynony,

(2) enterokoki (Enterococcus spp.) oporne na glikopeptydy (VRE) lub oksazolidynony,

(3) pałeczki Gram-ujemne Enterobacteriaceae spp. wytwarzające beta-laktamazy o rozszerzonym spektrum substratowym (np. ESBL, AMPc, KPC) lub oporne na karbapenemy lub inne dwie grupy leków lub polimyksyny,

(4) pałeczka ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa) oporna na karbapenemy lub inne dwie grupy leków lub polimyksyny,

(5) dwoinka zapalenia płuc (Streptococcus pneumoniae) oporna na cefalosporyny III generacji lub penicylinę,

(6) grzyby Candida oporne na flukonazol lub inne leki z grupy azoli lub kandyn,

(7) rotawirus (rotavirus),

(8) wirus zapalenia wątroby typu B i typu C,

(9) wirus nabytego niedoboru odporności u ludzi (HIV),

(10) biologiczne czynniki chorobotwórcze izolowane z krwi lub płynu mózgowo-rdzeniowego, odpowiedzialne za uogólnione lub inwazyjne zakażenia.

Badanie mikrobiologiczne i antybiogram

W celu wykrycia zakażenia oraz ustalenia grupy antybiotyków możliwych do wykorzystania stosuje się badania mikrobiologiczne (niestety, nadal niedostatecznie często). Badanie mikrobiologiczne jest rodzajem badania diagnostycznego. Jego wynikiem jest ustalenie czynnika chorobotwórczego (np. bakterii) oraz  określenie antybiogramu. Antybiogramem nazywa się opis wrażliwości określonego gatunku drobnoustrojów na działanie antybiotyków lub innych chemioterapeutyków.

Dysponując wynikiem badania mikrobiologicznego, w tym antybiogramem, można skutecznie zaplanować leczenie.

W Polsce nadal dużym problemem jest niedostateczne wykorzystanie diagnostyki mikrobiologicznej w celu wykrywania zakażenia i określenia antybiogramu.

Karta informacyjna leczenia szpitalnego – wynik badania mikrobiologicznego

Potocznie zwana jest „wypisem ze szpitala”. Karta informacyjna ukazuje przebieg Twojego leczenia. Szczegółowo omówię ją innym razem, natomiast teraz skoncentruję się na jej fragmencie istotnym dla niniejszego wpisu.

Karta informacyjna leczenia szpitalnego obowiązkowo ma zawierać wyniki badań diagnostycznych wraz z opisem oraz wyniki konsultacji.

Powyższe oznacza, że należy umieścić w niej informacje na temat stwierdzonego drobnoustroju, w tym jego charakterystykę oraz opis wrażliwości na antybiotyki (antybiogram).

Jak to wygląda w praktyce?

Różnie. Może to wyglądać to w ten sposób, że w karcie informacyjnej zostanie umieszczona informacja na temat:

(1) rodzaju badania (np. posiew wymazu z rany),

(2) daty pobrania próbki i czasami godzina,

(3) miejsce pobrania materiału (np. rana pooperacyjna),

(4) wyniku badania (np. DODATNI),

(5) rodzaju drobnoustroju (np. Enterobacter cloacae ssp),

(6) szczepu (np. ESBL AmpC),

(7) dodatkowych informacji (np. Szczep wytwarza beta-laktamazy o rozszerzonym spektrum substratowym – ESBL. Szczep wytwarza cefalosporynazę AmpC),

(8) adnotacji/dodatkowego opis (np. PATOGEN ALARMOWY !!!) – dla oddania powagi sytuacji drobnoustroje będące czynnikami alarmowymi (patogenami alarmowymi) oznaczane są wielkimi literami jako PATOGEN ALARMOWY lub CZYNNIK ALARMOWY oraz zwykle towarzyszą im trzy wykrzykniki „!!!”,

(9) antybiogramu (np. Trimetoprim – „S” co oznacza, że na ten rodzaj antybiotyku bakteria jest „wrażliwa” / „sensitive” lub Piperacylina „R” co oznacza, że na ten rodzaj antybiotyku bakteria jest „oporna” / „resistant”).

Spotkałem się jednak – delikatnie rzecz ujmując – z mniej rozbudowanymi informacjami w tym zakresie. Dotarły do mnie również informacje o braku umieszczenia tych informacji w Karcie informacyjnej, ponieważ – jak wyjaśniono pacjentce – z perspektywy zastosowanego leczenia „nie były one istotne”. Oczy wielkie zrobiłem. Moim zdaniem takie zaniechanie jest błędem.

Zakażenie szpitalne

Nie każde zakażenie jest zakażeniem szpitalnym. Wniknięcie drobnoustroju, które wywołało chorobę, mogło się wydarzyć przed rozpoczęciem pobytu w szpitalu. Do szpitala zwykle trafiają ludzie chorzy, chociaż nie zawsze. Ciąża to nie choroba, niemniej zakażenia ran pooperacyjnych po zabiegu cesarskiego cięcia nie są wcale rzadkością.

Jeżeli wynikiem wykonanego u Ciebie badania mikrobiologicznego będzie stwierdzenie PATOGENU ALARMOWEGO lub CZYNNIKA ALARMOWEGO, z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że do zakażenia doszło w szpitalu, podczas udzielanych tam świadczeń zdrowotnych. Takie zakażenie będzie miało charakter zakażenia szpitalnego czynnikiem alarmowym.

Wynik badania mikrobiologicznego powinien być odnotowany w Karcie informacyjnej leczenia szpitalnego. To tam możesz odnaleźć informację  na temat przyprowadzonych u Ciebie badań diagnostycznych i ich wynikach. Stopień ich szczegółowości jest jednak różny.

Dziękuję za Twój czas i uwagę!

Autor zdjęcia: Image by skeeze from Pixabay

Radca prawny – pełnomocnik pacjenta (#1)

Otrzymałem ostatnio kilka pytań, które dotyczyły istoty wykonywanego przeze mnie zawodu. Jestem radcą prawnym i doradcą podatkowym, niemniej w sprawach błędów medycznych lub zakażeń szpitalnych występuję jako radca prawny. Niniejszym wpisem chciałbym zainaugurować serię dotyczącą mojej roli, jako pełnomocnika pacjenta w postępowaniach należących do kompetencji instytucji i organów powołanych do ochrony praw pacjenta. Mam nadzieję, że rozjaśnię Wam przy tym jak działa ten system, ze szczególnym naciskiem na to, do kogo poszkodowany pacjent może się zwrócić, gdy w jego ocenie, przy diagnostyce lub leczeniu doszło do błędu w sztuce lekarskiej. Zatem do dzieła!

Dzisiejszy wpis będzie miał charakter ogólny. Kolejne będą bardziej szczegółowe. Odwoływać się będę w nich do swojej codziennej praktyki i spraw, które prowadziłem lub nadal prowadzę.

Czy radca prawny to taki adwokat?

Spotykam się z tym pytaniem może już nie tak często jak kiedyś, ale pojawia się ono również obecnie. Mogę na nie odpowiedzieć, że zasadniczo tak. Zakres uprawnień radcy prawnego i adwokata obecnie jest praktycznie identyczny. Mówiąc w skrócie, mogę to samo co adwokat, a raczej powinienem powiedzieć, że adwokat może to samo co ja. Adwokaci, tak mi się wydaje, kojarzeni są przede wszystkim z prawem karnym i rozprawami przed sądem. Skrojony na miarę garnitur, eleganckie buty, szybkie, sportowe fury. Myślę, że właśnie tak ich postrzegacie, ale mogę się mylić. Na marginesie tylko wspomnę, że nie znam serialu prawniczego, w którym główną rolę odgrywałby radca prawny. Zwykle jest tam adwokat. No cóż. Smutna buzia. Ale teraz już wiesz, że poza kolorem żabotu (to takie pod bródką), niewiele nas różni (adwokaci mają zielone, a radcowie prawni niebieskie).

Radcowie prawni kojarzeni są natomiast z prawem cywilnym i sprawami załatwianymi zza biurka, a nie na rozprawie. Ponownie zastrzegam, że mogę się mylić. Powiem Wam natomiast, że ja, jako radca prawny, mogę występować przed sądem i do tego również przed sądem karnym, ba, mogę być nawet obrońcą. Tak samo jak adwokat. Tego mogliście o radcach prawnych nie wiedzieć, ponieważ rozszerzenie zakresu uprawnień w sprawach karnych na radcę prawnego to stosunkowo świeża sprawa.

Przychodzi pacjent do… prawnika

… a tym prawnikiem jest radca prawny.

– Panie Mecenasie, mam problem – informuje mnie potencjalny klient. – Zapraszam do siebie. Kawy? Proszę usiąść i wszystko mi opowiedzieć – zachęcam.

Sprawy błędów medycznych i zakażeń szpitalnych to delikatna materia. Niestety, zwykle w tle jest ludzka tragedia. Słuchanie to podstawa. Dlatego zawsze zamieniam się w słuch. Słucham, pytania zadaję później. Motywuję do mówienia i nie ukrywania emocji. Są to sprawy emocjonalne. Zachęcam aby być po prostu sobą i mówić swobodnie. Zwykle, po krótkiej chwili, pojawia się rozluźnienie. Wtedy jestem naprawdę zadowolony z przebiegu rozmowy. Udało się po raz kolejny wprowadzić komfortową dla klienta atmosferę. Chcę aby potencjalny klient w rozmowie ze mną czuł się maksymalnie swobodnie. To bardzo ważne w relacji klient-prawnik.

Jak Pan, Panie radco, może mi pomóc?

– Mogę być Pana/Pani pełnomocnikiem – odpowiadam. – A co to znaczy? – pyta potencjalny klient. Właśnie, co to znaczy. Znaczy to tyle, że mogę być Pana/Pani głosem, przede wszystkim „pisanym”. Udzielenie pełnomocnictwa daje mi możliwość podejmowania działań w imieniu klienta. Każde pismo złożone przeze mnie „w imieniu klienta”, jest traktowane jakby było złożone przez niego samego. Na tym polega istota pełnomocnictwa.

Myślę, że bycie pełnomocnikiem jest najistotniejszą informacją, jaką chce usłyszeć klient od prawnika, gdy zwraca się do niego o pomoc. Ludzie zwykle są wyczerpani skutkami błędu. Nie mają siły działać sami. Od tego jesteśmy my. – Czy to znaczy, że nic w sprawie nie będę musiał zrobić, a wszystko zrobi za mnie Pan Mecenas? – pyta zdumiony pacjent.

Zasadniczo tak właśnie jest, niemniej ostateczny sukces zależy od jakości współpracy pomiędzy radcą prawnym, a jego klientem – poszkodowanym pacjentem. Od chwili udzielenia pełnomocnictwa to ja obejmuję stery, przy czym nie zmienia to faktu, że wraz z poszkodowanym pacjentem tworzę w istocie zespół. Ja analizuję dokumentację medyczną, przygotowuję wnioski, opracowuję strategię, sporządzam pisma, konsultuję ich treść z klientem, wyjaśniam, wysyłam je, analizuję otrzymaną korespondencję, a pacjent mnie w tym wspiera dostarczając informacji, których sam nie mógłbym zdobyć. Ja o sprawie wiem wyłącznie z relacji, natomiast pacjent tam był. To on dokładnie wie co się działo i kiedy. Dobra komunikacja jest niezbędna. To klucz do sukcesu. Moim zadaniem jest wyłuskanie potrzebnych mi informacji.

Mogę być Waszym pełnomocnikiem

Mogę być pełnomocnikiem pacjenta w każdej sprawie, bez wyjątków.

Mogę w imieniu pacjenta wezwać szpital do zapłaty, zgłosić szkodę ubezpieczycielowi, złożyć wniosek do Rzecznika Praw Pacjenta, sporządzić i wnieść reklamację, złożyć wniosek do Rzecznika Finansowego, sporządzić i wnieść zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa lub przewinienia dyscyplinarnego, chodzić do prokuratury, przeglądać akta, zainicjować sprawę przed wojewódzką komisją do spraw zdarzeń medycznych, jak również sporządzić i wnieść pozew w sprawie cywilnej oraz podejmować czynności w sprawie karnej.

W każdej ze wskazanych wyżej spraw mogę być Waszym głosem. Mogę zgłaszać wnioski dowodowe, kwestionować czynności, które zagrażają „naszej” sprawie, zadawać pytania, składać oświadczenia, podnosić twierdzenia i zaprzeczać podnoszonym twierdzeniom przez innych uczestników. Czerpię dużą satysfakcję z bycia prawnikiem „procesowym”. Rozprawa to jest żywioł.

Mogę wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie, które zdobyłem w trakcie kilku lat zajmowania się prawem medycznym, prawami pacjenta i błędami medycznymi, aby zmaksymalizować Twoje szanse na pozytywne zakończenie sprawy. Bardzo ważnym aspektem każdej tego sprawy o błąd medyczny jest doskonałe przygotowanie do konfrontacji ze szpitalem i zakładem ubezpieczeń. Dobra taktyka to podstawa. Jej przygotowanie jest tym, co w zawodzie radcy prawnego lubię najbardziej. Każdy ruch musi być głęboko przemyślany, sekwencja zdarzeń odpowiednio ustalona. Nie ma tutaj miejsca na żaden przypadek.

A gdy nie doszło jeszcze do błędu…

Mogę doradzić, poradzić, wskazać rozwiązanie problemu prawnego, właściwe przepisy. Jeżeli potrzebujecie informacji na temat przysługujących pacjentom praw lub jak je egzekwować, rozmowa z radcą prawnym może Wam pomóc.

Dziękuję za uwagę!

W kolejnym wpisie z cyklu omówię: „Zadania radcy prawnego przed sporządzeniem wezwania do zapłaty lub zgłoszenia szkody (#2)”.

„Praktyczna strona dochodzenia roszczeń” oraz „Krok po kroku” zmienia swoje oblicze. Obecnie we wpisach koncentrować się będę na roli radcy prawnego w sprawie o błąd medyczny i czego oczekiwać od niego może poszkodowany błędem pacjent.

Autor zdjęcia: Gerald Altmann / Pixabay.com